Dawid Murek – legenda polskiej siatkówki, jeden z najlepszych siatkarzy na swojej pozycji. Przez wiele lat bronił biało-czerwonych barw, wystąpił na Igrzyskach Olimpijskich w Atenach, a częstochowskim kibicom przynosił wiele radości reprezentując lokalny AZS. Teraz spełnia się w roli trenera żeńskiego Volley’a Wrocław. Prywatnie tata Natalii i… jej trener. Dawid w wywiadzie opowiada m.in. o tym, jak być tatą i trenerem jednocześnie oraz jakie wyzwania niesie ze sobą trenowanie swojego dziecka.
Cześć Dawid! Jako tata Natalii, dzisiaj świętujesz razem z innymi ojcami. Wszystkiego dobrego w Twoim dniu! Przede wszystkim dziękuję, że zgodziłeś się porozmawiać tutaj o tym, jak to jest być tatą i trenerem jednocześnie.
Cześć, bardzo dziękuję.
Jesteś legendą polskiej siatkówki – wszyscy pamiętają Dawida Murka, dostarczałeś kibicom dużo pozytywnych chwil. Dzisiaj jednak chciałabym z Tobą porozmawiać o dalszych etapach Twojej sportowej kariery, ale to za chwilę… Zacznijmy trochę wcześniej – przez wiele lat (z przerwami) grałeś w Częstochowie. Czy gdy na świecie pojawiła się Natalia, to czy ona sama zaczęła interesować się siatkówką? Z zaciekawieniem oglądała Twoje mecze?
Natalia od najmłodszych lat raczej była aktywnym dzieckiem, ale nie kierowała się w stronę siatkówki, wręcz odwrotnie. Zawsze wymyślała dla siebie inne zawody typu piosenkarka lub projektantka mody. Na mecze jeździła zawsze z mamą, ale z przyjemnością na nich zasypiała.
Czy wiązałeś jej przyszłość ze sportem? Chciałeś, aby spróbowała takiego życia?
Nigdy ze strony rodziców nie miała presji, by również znaleźć się za wszelką cenę w sporcie. Wszystko, co robiła/robi, zawsze jest jej wolnym wyborem. Aczkolwiek nie ukrywam, że głęboko w środku zawsze chciałem, by również pokochała siatkówkę.
W końcu Natalia zaczęła grać w siatkówkę i jej kariera się rozwijała. Jak wtedy ją wspierałeś? W końcu znałeś ten sport i środowisko od podszewki…
Na początku nie było łatwo rozmawiać ze sobą na tematy czysto siatkarskie. Natalia to wygadana osoba, ale jeszcze wtedy była nastolatką, więc wielokrotnie nie zgadzaliśmy się w wielu kwestiach. Mimo tego zawsze ją wspierałem, a najlepsze w tym jest to, że ja też czułem od niej wsparcie. Kiedy ona zaczynała swoją siatkarską przygodę, ja dalej grałem i zawsze mi kibicowała tak jak ja jej do tej pory.
Co byś powiedział wszystkim rodzicom, którzy mają w domu młodych sportowców? Jak można wspierać ich w początkach kariery?
Powiedziałbym, że wszyscy jesteśmy tylko ludźmi, mamy prawo mieć gorsze i lepsze dni. Ale ostatecznie najlepszymi zostają Ci, co się nigdy nie poddają. Trzeba dążyć zawsze do celu, będąc w tym wszystkim sobą.
Myślę, ze największym wsparciem jest bycie z dziećmi w trudnych momentach i nieocenianie ich, by się nie zniechęcili.
Historia tak się potoczyła, że Ty zakończyłeś karierę i zacząłeś być trenerem… Czy od zawsze planowałeś, że po zakończeniu kariery zostaniesz przy sporcie jako trener?
Nigdy nie myślałem o tym, że kiedykolwiek będę trenerem, ale jak widać, życie jest przewrotne.
Co zaważyło o podjęciu takiej decyzji?
O podjęciu tej decyzji zaważyło wiele czynników, jak na przykład to, że w końcu sam czułem wewnętrznie, że jestem gotowy i dojrzały, by to udźwignąć. Udźwignąć to, że teraz inaczej muszę patrzeć na dyscyplinę, którą uprawiałem zawodowo przez 25 lat.
Teraz jesteś pierwszym trenerem Volleya Wrocław, w którym gra też Natalia. Jak to jest być tatą i trenerem jednocześnie?
Myślę, że spodziewaliśmy się, że będzie nam dużo trudniej, niż tak naprawdę jest. Okazuje się, że z córką mamy podobne spostrzeżenia, lubimy spędzać ze sobą czas. Jednocześnie wiemy, że jak wchodzimy na salę, to nie ma to żadnego znaczenia. Wtedy zamieniamy się w zawodniczkę i trenera, a nie ojca i córkę. Krótko mówiąc, dla Natalii nie ma taryfy ulgowej.
Macie jakieś ustalone zasady między sobą, których się trzymacie? Pytam w kontekście oddzielenia treningu i życia prywatnego.
Staram się do córki nie mówić po imieniu i zawsze używam ksywki „Muri”. Generalnie żadnych zasad nie ustalaliśmy. Przyszło nam to dość naturalnie, że razem z treningiem pojawia się profesjonalizm, a co za tym idzie, głębsze relacje znikają.
Natomiast w domu staraliśmy się nie rozmawiać o siatkówce, jednak jest to niemożliwe.
Jakie wyzwania niesie za sobą pełnienie tych dwóch ról jednocześnie?
Największym wyzwaniem jest to, by oddzielić, kiedy mam być dla Natalii ojcem, a kiedy trenerem i tu mówimy o życiu prywatnym.
A jakie widzisz zalety takiej sytuacji?
Zaletą jest to, że sam mogę dołożyć cegiełkę w rozwoju mojej córki, ale to myślę, że ogólna zaleta bycia Trenerem, kiedy wiesz, że to dzięki Tobie dziewczyny robią progres. Zaleta jest również taka, że nadrabiamy z córką stracony czas z dzieciństwa, kiedy mnie nie było za często w domu. Teraz tak się składa, że chyba zrobiliśmy nadprogram, gdyż w tamtym sezonie mieszkaliśmy razem 🙂
Czy kiedykolwiek odczuwałeś presję ze strony innych osób? Lub spotkały Cię nieprzyjemne sytuacje z powodu bycia trenerem swojego dziecka?
Jestem osobą mało medialną, nie mam żadnych mediów społecznościowych, a co za tym idzie, nawet jeśli pojawiają się jakieś komentarze, to o tym nie wiem i jest mi z tym dobrze. Mówię o życiu w sieci, bo twarzą w twarz jeszcze się nie spotkałem, żeby ktoś powiedział coś złego.
Na koniec chciałabym, abyś podzielił się swoimi dobrymi radami dla rodziców, którzy są jednocześnie trenerami swoich dzieci?
Myślę, że to kwestia indywidualna. Przede wszystkim kwestia tego, jaką ma się relację i kontakt z własnym dzieckiem. My mamy z Natalią dobry, więc nam przychodzi dużo łatwiej podejmowanie rozmów o tym, co jest złe, bądź co jest dobre. Dlatego wydaje mi się, że nie ma jednego schematu na pracę z dzieckiem. Przede wszystkim powinno się rozmawiać i nie zamykać, jeśli druga strona chce coś powiedzieć, bo można z tego wyciągnąć obopólne korzyści.
Bardzo dziękuję Ci za tą cenną rozmowę. Mam nadzieję, że to, co powiedziałeś, będzie inspiracją dla innych rodziców i rodziców-trenerów. Wszystkiego dobrego i jak najlepszego wyniku w Volleyu Wrocław w przyszłym sezonie!
Również dziękuję.
Tak jak Dawid napisał, sposób na pogodzenie bycia ojcem i trenerem to kwestia indywidualna. Niewątpliwie dużym wyzwaniem jest już samo bycie rodzicem.
A dodatkowo bycie trenerem swojego dziecka, wymaga od nas dużej świadomości i uważności. I choć nie ma jednej rady, jak pogodzić ze sobą te dwie role i jak sprawić, by życie zawodowe nie „odbijało się” na życiu prywatnym i odwrotnie, to rozmową i dbaniem o dobrą relację można zachować w tym wszystkim balans.
I tak jak powiedział Dawid „największym wsparciem jest bycie z dziećmi w trudnych momentach i nieocenianie ich” i tego właśnie każdemu rodzicowi życzę 🙂
A jeśli nie widzieliście poprzedniego wywiadu z Moniką Brzostek w roli głównej, gdzie rozmawiałyśmy o byciu mamą i sportsmenką, to zapraszam tutaj.