We wcześniejszym wpisie mogliście poznać inspirującą i trudną historię Agaty Ozdoby-Błach w walce o Igrzyska Olimpijskie w Tokio. Na spełnienie marzeń musiała trochę poczekać, jednak to się opłacało. Natomiast w tej części Agata opowiada o roli psychologii sportu w swojej karierze, a także co (i kto) pomogło jej stać się bardziej świadomą i skuteczną zawodniczką. Judoczka zdradza także jakie techniki treningu mentalnego, wykorzystywała podczas przygotowań do startu! To praktyczny dowód na to, że to „działa”! 😉
Agata w poprzedniej części mówiła o tym, że przed rozpoczęciem zmagań w Tokio sprawdziła, gdzie będzie startować i jak wygląda arena startowa. „Musiałam zobaczyć ją na zdjęciach, żeby się z nią zapoznać i oswoić, to mi dodawało spokoju.”
Powiedziałaś, że jednym ze sposobów na lepsze przygotowanie się do startów jest sprawdzenie hali. Czy dobrze rozumiem, że stosujesz trening wyobrażeniowy w swoich przygotowaniach?
Tak, zdecydowanie. Ja ogólnie dużo sobie wyobrażam w życiu (śmiech). Nawet pamiętam, jak w 2014 przed Mistrzostwami Europy miałam swoją walkę przeciwko judoczce z Izraela. Już długo w myślach przepracowywałam tę walkę, wyobrażałam sobie technikę, którą będę mogła zastosować. W judo jest to trochę trudne, bo nie znamy przebiegu walki. Wyobrażam sobie technikę, jaką ja mogę zastosować, ale nie można zrobić treningu wyobrażeniowego minuta po minucie, jak np. w bieganiu, bo walka czasami kończy się po 5 sekundach. Ale ja wyobrażałam sobie ten moment wejścia na walkę, rozgrzewkę, moment, w którym zaczynam walkę. Często wykorzystywałam tę technikę podczas startów.
Jesteś też psycholożką i znasz różne techniki treningu mentalnego. Które z nich stosowałaś w swojej karierze, jeśli chodzi o przygotowanie mentalne do startu?
Mogę odnieść się do tego z perspektywy czasu, bo jak zaczynałam startować, to nie zdawałam sobie sprawy z pewnych rzeczy. Ale teraz widzę, że dużo technik stosowałam. Wspomniany już trening wyobrażeniowy, ale też mowa wewnętrzna — to zawsze. Starałam się mówić do siebie pozytywnie.
Jak współpracowałam z psychologiem Darkiem Nowickim, okazało się, że jeśli popełnię jeden błąd, to się rozpraszam i po nim następuje kolejny błąd. Dużo nad tym pracowałam w życiu codziennym, na przykład jeśli jak coś się zdarzyło w życiu, to mówiłam „stop” i powoli wyeliminowałam to, żeby nie popełniać dwóch błędów po sobie. Innym przykładem może być to, że trener mi często mówił, że nie kończę ataków, nie ma wykończenia. Więc w życiu codziennym zaczęłam zwracać na to uwagę i na przykład – nie kończyłam obiadu, babcia przypominała mi, żebym zjadła ziemniaki, to mówiłam sobie „dobra, to zjem ten obiad do końca, to wtedy też zaatakuje do końca”. Przez takie analogie i świadomość, cały czas starałam się pamiętać o tym, co poprawić i wprowadzać to w takich codziennych czynnościach.
Czyli można powiedzieć, że to był trening mentalny cały czas!
Można tak powiedzieć. Oprócz tego miałam też dziennik treningowy, żeby mieć świadomość tego, co przepracowałam. Zapisywałam w nim swoją wagę, treningi, co na nich przepracowałam. Dużo było różnych elementów, które pomagały mi monitorować swoje postępy.
Tak jak powiedziałaś, dziennik treningowy to świetny sposób, żeby monitorować swoją pracę i robić progres.
Tak, zdecydowanie. Kształtowałam też swoje rutyny przedstartowe. Pamiętam, jak w jednym z wywiadów zapytano mnie, dlaczego miałam takie grube jednopalczaste rękawiczki z napisem „Polska”, a ja je zawsze miałam, to był taki mój zestaw startowy, że miałam te same skarpetki, majtki (śmiech), rękawiczki. Teraz przestrzegam przed tym, żeby nie przywiązywać się do rzeczy, bo może się zdarzyć tak, że ich zapomnimy, wtedy ciężko będzie się skoncentrować. Zdałam sobie sprawę z tego, że fajnie jeśli one są, ale jak ich nie będzie, to też nic się nie dzieje. Warto mieć te rutyny, ale też nie warto się tak mocno do nich przywiązywać.
A czy miałaś jakieś rutyny dotyczące już samej rozgrzewki i przygotowania do startu?
Miałam wyliczoną rozgrzewkę, jak i ile ją robić. Ale też całą karierę testowałam to, w jakim stanie najlepiej być przed zawodami, w jakiej „strefie” się znaleźć, np. jaki poziom lęku będzie odpowiedni. Ale tak naprawdę dopiero po Igrzyskach stwierdziłam, że może byłam za bardzo spokojna w Tokio, może powinnam „podbić” trochę ten lęk, mieć więcej stresu, który by mnie zmobilizował. Ja ogólnie jestem osobą, która lepiej działa, gdy znajdzie się w sytuacji pod bramką. To było takie moje niedopatrzenie. Byłam zbyt spokojna i przekonana, że zdobędę medal. Ale myślę, że po prostu człowiek cały czas się czegoś uczy.
Myślę, że to ostatnie zdanie jest idealnym podsumowaniem. Widać, że stosowałaś mnóstwo technik mentalnych w swojej karierze, a jednocześnie dostrzegasz, że można by było coś jeszcze poprawić. I to pokazuje, że ten rozwój mentalny praktycznie nigdy się nie kończy. Czy Twoja świadomość wzięła się ze studiów psychologicznych a może ze współpracy z cenionym psychologiem Darkiem Nowickim?
To długa historia. Pierwszą styczność z psychologiem sportu, miałam w wieku 17 lat, kiedy na zgrupowanie przyjechała Dagmara Budnik-Przybylska. Ona stawiała wtedy swoje pierwsze kroki w psychologii sportu, a ja poznawałam psychologię sportu. To był rok 2006. Może to skłoniło mnie do wyboru tych studiów, bo wiedziałam, że kiedyś będę chciała pracować ze sportowcami, mimo że wcześniej studiowałam filologię romańską. Wybrałam ten kierunek na „szybko”, bo lubiłam język francuski, a wiedziałam, że będę wiązać swoją karierę z judo. Więc były to dla mnie raczej łatwe i przyjemne studia. Dopiero później nabrałam świadomości, że psychologia jest ważna i chciałabym się dowiedzieć czegoś więcej o tym. I tak jak powiedziałaś, u mnie te studia trwały dłużej niż u przeciętnego studenta psychologii, ze względu na duże obciążenie wyjazdami na zgrupowania i zawody. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że małymi krokami nabierałam zainteresowania do psychologii, na uczelni otworzyliśmy też koło naukowe psychologii sportu i zmierzałam coraz pewniej w tym kierunku.
To powiedz proszę, jakie są Twoje najbliższe plany na Twoją karierę sportową, bo jakby nie było, wciąż jest to kariera sportowa 🙂
Tak, jestem teraz podekscytowana tym, że moja kariera zmierza w innym kierunku, że będę mogła na podstawie własnej wiedzy i doświadczenia zawodniczego, wspierać zawodników w tej ważnej działce. Obecnie prowadzę warsztaty, a niedługo będę pracowała indywidualnie z zawodnikami, więc myślę, że ta ścieżka psychologii sportu będzie dla mnie taką drogą życiową. Wcześniej myślałam jeszcze o HR, robiłam praktyki w tym kierunku, ale to psychologia sportu odzwierciedla wszystko to, co jest dla mnie ważne w życiu. Tam się najlepiej czuję i odnajduję.
To bardzo ważne słowa. Chciałam jeszcze zapytać Cię, czy jako judoczka czujesz się spełniona?
Hmm. Bardziej czułam się spełniona po Mistrzostwach Świata, gdzie zdobyłam medal, aniżeli po Igrzyskach, gdzie zajęłam 7. miejsce. Marzyłam o tym, żeby startować na IO i zdobyć medal i tego medalu trochę mi brakuje. 7. miejsce postrzegam czasem jako żadne miejsce, chociaż później myślę, że to finałowa ósemka i wygrałam na Igrzyskach z Japonką, co nie jest takie łatwe. Japończycy zdobyli medale w niemal każdej kategorii wagowej, oprócz właśnie tej zawodniczki. Zwycięstwo nad Japonką było taką iskierką szczęścia. Biorąc pod uwagę okoliczności i warunki trenowania, to ostatecznie to 7. miejsce jest satysfakcjonującym i dobrym miejscem.
Na sam koniec — jakie cele stawia sobie teraz Agata, już w nowej roli, sytuacji życiowej zmiany — przejścia z kariery zawodniczki do psycholożki?
Ojej, nie myślałam jeszcze o celach w psychologii sportu. To inaczej ustawić sobie cel wynikowy czy mistrzowski w głowie sportowca, niż w głowie psychologa. Jeszcze nie wiem. Dobrze, że mnie o to zapytałaś, bo teraz się nad tym zastanowię!
Ale to bardzo dobra odpowiedź! I pokazuje, że życiowa zmiana wymaga czasu i refleksji. Dziękuję Ci bardzo za tę inspirującą rozmowę!
Ja również bardzo dziękuję!
Agata to doskonały przykład sportowca, który dba o wszechstronny rozwój i nie zapomina o aspekcie mentalnym. Jej opowieści są dobrym dowodem na to, że trening mentalny to coś więcej niż praca z psychologiem face to face, ale przede wszystkim świadome wykorzystywanie tego w aktywnościach sportowych i pozasportowych (np. kończenie obiadu! :D).
A może słyszeliście o innych, niekonwencjonalnych sposobach na zastosowanie technik treningu mentalnego? A może sami takie stosujecie? Podzielcie się w komentarzu!
Niezmiennie zapraszam Cię do zapisania się do mojego newslettera, by być na bieżąco z tym, co dzieje się na Mentaltrack!