fbpx

Zapisz się do newslettera i odbierz darmowego e-booka

 

Monika Brzostek – o byciu mamą i sportsmenką.

26 maja, 2021autor Mentaltrack2

Olimpijka z Rio, Siedmiokrotna Mistrzyni Polski, brązowa medalistka Mistrzostw Europy, medalistka turniejów Pucharu Świata i młodzieżowych Mistrzostw Świata i Europy. O sukcesach Moniki można by rozmawiać długo. Prywatnie mama Julka. Monika Brzostek zgodziła się porozmawiać o macierzyństwie, łączeniu kariery z byciem mamą i innych aspektach sportowego życia.

archiwum Moniki, fot. Michał Walusza

Cześć Monia! Dzień Mamy to Twój dzień, z tej okazji, życzę Tobie jak i innym mamom, jak najwięcej radości, miłości i realizacji wszystkich celów i marzeń. Przede wszystkim bardzo dziękuję Ci za to, że zgodziłaś się podzielić swoimi doświadczeniami związanymi z macierzyństwem i sportową karierą.

To ja dziękuję za zaproszenie do tego projektu. Jest to dla mnie przyjemność i powrót wspomnieniami do tamtego okresu. 

Opowiedz proszę, jak wyglądało u Ciebie zawodowe życie jako siatkarki plażowej. Nie wszyscy wiedzą, jak ten sport wygląda „od podszewki” i z jakim poświęceniem się wiąże.

Życie siatkarki plażowej, pewnie jak każdego innego sportowca jest dostosowane pod trening. Treningi odbywają się dwa razy dziennie, nieodłączną częścią są również wizyty u fizjoterapeuty, a to rzadko są przyjemne rzeczy. Ważnym aspektem jest również zadbanie o siebie, czy to kilkuminutowa joga, czy po prostu podsumowanie dnia i wysunięcie wniosków, o co będzie walka jutro. W gruncie rzeczy bardzo ważne składowe całości. I oczywiście w sezonie dochodziły wyjazdy, mnóstwo wyjazdów.

W pewnym momencie w Twoim życiu pojawił się mały Julek… co się zmieniło w tamtym czasie dla Ciebie?

Oj tak, pojawił się Julek, i świat dosłownie wywrócił się do góry nogami. Nawet sama myśl o tym, że mogłoby mu się coś stać, wprawiała mnie w płacz – pewnie hormony, pewnie bezgraniczna miłość rodzic-dziecko. Był to dla mnie ciężki okres pod kątem szybkiego powrotu do sportu. Mogłam bardziej posłuchać i zaufać sobie, pobyć w domu troszkę dłużej i wrócić jak będę w pełni gotowa. Nie zrobiłam tego i szybko wróciłam do zawodowego sportu. Pierwsze miesiące na boisku były dla mnie ciężkie, ze względu na to, że w tamtym okresie wolałabym być z dzieciątkiem z domu. Bez planowania, opiekunki… Plus dokuczały mi jeszcze skutki zakrzepu, który przydarzył mi się w końcówce ciąży. Noga podczas treningów mi puchła i niemiłosiernie bolała, więc to powodowało dodatkową frustrację…

archiwum prywatne Moniki Brzostek

Bycie mamą to ogromna odpowiedzialność. Tak jak powiedziałaś, gdy na świecie pojawia się dziecko, to moment, gdy cały świat niemalże przewraca się do góry nogami…

Dosłownie. Wiele innych rzeczy przestaje się liczyć. Skupiasz się, jak tylko możesz na tej małej istotce i chcesz dla niej jak najlepiej, a reszta świata schodzi na dalszy plan. U mnie tak właśnie było. Po jakimś czasie znowu zaczyna się dostrzegać samego siebie. I jako człowiek, w tym wypadku ja, czułam potrzebę samorealizacji. Ale to był proces, nic nie stało się od razu.

A jak to jest łączyć dwie tak ważne role w życiu – być mamą i być profesjonalną sportsmenką?

Z czasem było coraz lepiej. Coraz lepiej umiałam zaplanować opiekę nad Julciem podczas mojej nieobecności. Cała rodzina mi pomagała. Również trenerzy byli bardzo wyrozumiali jeśli chodzi o treningi. I zdarzyło mi się, że musiałam zrezygnować z treningu przez chorobę syna. Zawsze robiłam wszystko, by nadrobić to, co straciłam. Starałam się patrzeć do przodu. Były to sporadyczne nieobecności, więc nie sądzę, że miało to negatywny wpływ na moje przygotowanie do sezonu.

Profesjonalne granie w siatkówkę plażową wiążę się z licznymi wyjazdami. Opowiedz proszę, jak organizowałaś wtedy swoje życie, wyjazdy na zgrupowania i turnieje. 

Największą robotę robił tata Julka i babcie z obu stron. To oni starali się dzielić obowiązkami tak, żebym mogła kontynuować karierę. Także podczas wyjazdów, dawali mi dużo pewności, że w domu jest wszystko w porządku. Osobiście najciężej było mi przeżyć długie wyjazdy, ale takich na szczęście nie było za wiele. Bywało, ze przy długich wyjazdach miałam problemy z bezsennością, związaną z tęsknotą…

archiwum prywatne Moniki Brzostek

Jakie są największe wyzwania w byciu sportową mamą?

Chyba to, że nigdy nie możesz czegoś w 100% zaplanować. Bo nawet jak zaplanujesz, zawsze coś może wyskoczyć. Np. dwa lata temu, zwerbowałam moich rodziców, żeby polecieli ze mną do Aten na zgrupowanie, bo chciałam tam mieć Julcia przy sobie. I co się okazało na dwa dni przed? Julek z ospą! Finalnie rodzice ze mną polecieli, a Julcio został w domu z Tatą. Takich przykładów uzbierałoby się kilka, teraz patrzę na te sytuacje z sentymentem, wtedy nie było mi do śmiechu, tylko bardzo to przeżywałam.

Jak to jest być z daleka od swojego dziecka? Czy miałaś momenty, w których czułaś, że synek potrzebuje Twojej obecności, jednocześnie czasem było to bardzo trudne do pogodzenia?

Tu znowu będzie nawiązanie do wyżej wymienionych Aten… Cholernie mi zależało na zgrupowaniu z synem, bo po Atenach wracałam na 1,5 dnia do domu i wylatywaliśmy na kolejne 2 tygodnie… Obóz w Atenach również trwał tyle. I jak się okazało, że Julcio ma ospę, było mi bardzo przykro, że tak długo będziemy osobno. Po tym okresie, czyli po 4 tygodniach wróciłam na kilka dni do domu, i kiedy chciałam mu przeczytać książki, które lubi, a raczej lubił… i przynosiłam zabawki, które jeszcze nie tak dawno działały… nagle się okazało, że przez miesiąc bardzo wiele się zmieniło. Był w takim wieku, że naprawdę jego preferencje zmieniały się z tygodnia na tydzień. Pamiętam, jak płakałam sama w poduszkę, że tak wiele mnie ominęło. To był chyba jeden z cięższych momentów, gdy czułam, że jedno z drugim jest nie do pogodzenia.

Jak można by wspierać profesjonalne sportsmenki w tym czasie? Czy według Ciebie wsparcie ze strony federacji, klubów, trenerów czy innych osób jest ważne w takim momencie?

Myślę, że czas jest tutaj kluczowy. Każda mama jest inna, każde macierzyństwo jest inne, tak jak i każde dzieciątko jest inne – wyjątkowe. Tylko przez danie czasu i dodanie otuchy będą z tego pozytywne rzeczy. Będąc mamą, dowiedziałam się, że podczas pierwszego roku czy też pierwszych kilku miesięcy macierzyństwa, matki są niesamowicie kreatywne. Czy to nie jest wspaniałe? Więc co by się nie działo, mama sportsmenka zawsze sobie poradzi. Będą momenty ciężkie, będą momenty wykończenia psychicznego jak i fizycznego, ale szczęśliwa mama sportsmenka to szczęśliwe dziecko 🙂

Co poradziłabyś innym mamom, które łączą macierzyństwo z uprawianiem sportu?

Żeby nie trzymały się ram, żeby przeżywały swoje macierzyństwo po swojemu. Najlepsza rada, jaką dostałam po urodzeniu Julcia: „Pamiętaj, że jutro będzie wyglądało inaczej, może być gorzej, może być lepiej, ale może też być wspaniale”. To mnie nauczyło troszeczkę dystansu. Nawet jak nie zmrużyłam oka przez całą noc, szłam na trening, nie biadoliłam o tym, co się działo, tylko starałam się robić swoje, wiedziałam, że dzisiaj będzie szansa bardziej wypocząć. I tak dzień za dniem, jakoś poszło!

Niedawno zakończyłaś sportową karierę. Czy teraz łatwiej jest Ci spełniać się w roli mamy?

Organizacyjnie na pewno tak. Nie muszę planować nic do przodu, życie płynie dużo wolniej, nie walczę o czas z dzieckiem, bo przeżywam z nim każdy dzień i to jest wspaniałe. Czerpię z tego garściami!

archiwum prywatne Moniki Brzostek

Powiedz nam jeszcze, jakie masz plany na przyszłość? 

Moje plany w dużej mierze związane są z siatkówką plażową! Prowadzę obozy siatkarskie dla amatorów, treningi personalne, i działam z Plażą Open (organizatorem cyklu turniejów plażowych), z czego bardzo się cieszę. Także jak najbardziej sportowo!

Dziękuję Ci za rozmowę i życzę Ci, aby wszystkie marzenia związane z życiem zawodowym jak i prywatnym, spełniły się!

Dziękuję 🙂

 

 

Monika podzieliła się swoimi doświadczeniami związanymi z macierzyństwem i łączeniu go z karierą sportową. Jak mogliście zauważyć, odgrywanie w życiu tych dwóch ról do łatwych nie należy, jednak Monia pokazuje, że przy dobrej logistyce i organizacji oraz wsparciu bliskich jest to możliwe. Niech ten wywiad i jego bohaterka będzie źródłem siły i inspiracji dla innych mam! Kolejny raz warto podkreślić, że sportowiec to przede wszystkim człowiek – o tym pisałam tutaj!

2 comments

  • Izaniedagryza

    26 maja, 2021 at 3:40 pm

    Cudowny Wywiad, aż miło się czyta. Jednak z podsumowaniem się nie zgadzam, to nie jest tak że jak się chce to można. Same chęci nie wystarczają trzeba mieć jeszcze możliwości czyli przede wszystkim pomoc od innych tak jak zresztą Monia podkreśla rolę taty Julka i dziadków. Jeśli oni by nie byli chętnie do pomocy to chęci Moni by nie wystarczyły.

    Reply

    • Mentaltrack

      27 maja, 2021 at 11:30 am

      Dzięki Iza! To był mój skrót myślowy, słuszna uwaga, już poprawiłam 🙂 oczywiście nie zawsze same chęci wystarczą i wszystko zależy od wielu czynników.

      Reply

Zostaw komentarz

Twój adres email nie będzie upubliczniony. Wymagane pola są oznaczone *